piątek, 27 stycznia 2017

87.) Przystanek Alaska

Cudowne odkrycie  - PRZYSTANEK ALASKA - najwspanialszy serial z jakim miałam do czynienia. Niesamowicie klimatyczny, magiczny,  mądry, osadzony w przepięknej alaskańskiej scenerii. Bardzo prawdziwy. Obejrzałam od początku do końca, śmiałam się, płakałam, skakałam i jak to w takich sytuacjach bywa - pozostał niedosyt. Jestem pod ogromnym wrażeniem przemiany głównego bohatera pod koniec filmu, pokochałam postać Adama, a Chris i jego przemyślenia w programach radiowych, jego przygody z bratem i artystyczne inspiracje, dylematy Maggie O'Connell, mądrość Schelly, niesamowity instynkt Hollinga, Maurice - jego idee mierzone z rzeczywistością, Ruth-Anne i jej dziarskość, Marilyn i jej genialna lakoniczność i oczywiście Ed Chigliak. Ed to po prostu Ed. Tego nie da się opisać słowami. Jest jeszcze łoś, niesamowity klimat Cicely oraz genialna muzyka. Serdecznie polecam!








wtorek, 24 stycznia 2017

86.) CZAS

Ciągle się słyszy: ,,nie mam czasu, nie mam czasu!". Ostatnio mam takie przemyślenie, że mam tylko i wyłącznie czas. Czas to jedyne, co posiadam. Wszystko inne to kwestia czasu.



środa, 18 stycznia 2017

85.) Coś szalonego!

Miewacie czasami ochotę na coś szalonego?Ja wczoraj prawie, że za ostatnie pieniądze kupiłam sobie gitarę i maszynę do szycia. Nie mam zielonego pojęcia, czy będę grała oraz czy uda mi się nauczyć szyć. Pomyślałam sobie tylko, że szkoda mi czasu na marzenia, czas wziąć się do dzieła! Życie jest zbyt krótkie, by nie robić tego, co się chce!

poniedziałek, 16 stycznia 2017

84.) Zimowe widoki odsłona 2017

Aż ciężko mi uwierzyć, ze od ostatniego posta na tym blogu minął prawie rok. Kiedyś pewno bym się tłumaczyła i przepraszała. Dziś mam dla siebie znacznie więcej wyrozumiałości. No cóż, taka już moja specyfika. Czasami jestem, czasami mnie nie ma. I ma to swój urok.
Cóż to był za rok! Jeden z cięższych w moim życiu, bo po pierwsze zaczęła się dorosłość, którą rozumiem jako samodzielność finansową, a co tu kryć, mam trudność z dostosowaniem się do rozwiązań systemowych. Ponadto był to pierwszy rok na swoim, w starym niewyremontowanym domku z ponadhektarową działką, którą trzeba się zaopiekować, ale zawsze na swoim, a więc z poczuciem odpowiedzialności. Było więc pierwsze w moim życiu ogrodowanie, zmaganie się z kaprysami przyrody (głównie natury ludzkiej), próby przetworzenia wyhodowanej przez siebie żywności. Po raz pierwszy w życiu podjęłam się pracy. Pierwszy raz w życiu targały mnie tak skrajne emocje z dużą domieszką depresyjnej szarości, bo co tu kryć - nie znałam i nie byłam świadoma trudów wiejskiego życia, nigdy nie było mi dane żyć przez ponad rok bez toalety, nigdy nie paliłam w piecu, a z kuchnią kaflową nigdy nie miałam do czynienia. Już się chyba przyzwyczaiłam do szmerów pod podłogą i niewygodnej wersalki. Były też napięcia związkowe, bo dla nas obydwojga to był trudny czas. Przerabiamy pojęcie pracy od każdej strony, wzdłuż, wszerz, z góry, dołu i na wspak. I jakoś tak jeszcze nie znaleźliśmy ostatecznego rozwiązania.Ponadto podjęłam się studiów pedagogicznych, dosłownie i w przenośni. Z zapałem wertuję pedagogiczne eksperymenty, koncepcje paidei, czyli wychowania człowieka i oglądam filmy o wybitnych i skutecznych pedagogach. 
W teorii tyle rzeczy mam opanowanych, ale gdy chodzi o praktykę, bywa różnie, zazwyczaj mniej wesoło. Mój idealizm jest permanentnie wystawiony na konfrontację z rzeczywistością i choć nie raz już gryzłam ściany, zawsze wraca, otula mgłą rozmarzonego wzroku i motywuje inspirującą rozmową podniesionym z podniecenia głosem. 
Planów cała masa, wyzwania gonią wyzwania. W tym roku całkiem możliwe, że staniemy się przedsiębiorcami - założymy suszarnię owoców, warzyw, ziół. Rozpoczniemy współpracę z lokalnymi rolnikami i będziemy dostarczać kooperatywom spożywczym i wszystkim zainteresowanym dobrą, ekologiczną polską żywność. Zanim się to jednak stanie musimy zmierzyć się z remontem, formalnościami i strachem przed nieznanym. Czekają mnie praktyki studenckie i jak zawsze w takiej sytuacji szykuję sobie niezapomniane wrażenia. 
A tak poza tym wszystkim, co w głowie, u was też tak biało? Ulepimy dziś bałwana? No chodź zrobimy to!