Chciałabym podzielić się z Wami moim dosyć kontrowersyjnym poglądem na jedzenie, a właściwie na wegetarianizm.
Czy jest coś złego w jedzeniu mięsa? Jako wegetarianka powinnam odpowiedzieć jest, bo zwierzęta czują. Jako Agata mówię jednak nie wiem.
Każdy wegetarianin jest atakowany stwierdzeniem: ,,ale przecież rośliny też czują!". I odpowiedź wegetarianina (jeżeli jest na etapie, że w ogóle odpowiada na to pytanie i wciąż ma zwolenników jedzenia mięsa jako znajomych) zazwyczaj brzmi, że przecież trzeba coś jeść. Jako Agata jednak znalazłam odpowiedź - oczywiście, że czują.
Jako mięsożercy i wegetarianie jesteśmy więc tacy sami, zjadamy to co żyje i czuje, aby odżywić nasz organizm.
I jakim prawem oceniamy kto (co) w hierarchii żywych istot jest wyżej - zwierzęta czy rośliny. Z pewnością nie doceniamy roślin, które zawierają w sobie wiele z mądrości świata.
Kilka dni po dojściu do tego wniosku i zaakceptowaniu go doznałam olśnienia. Wszak rozwiązanie całej tej sytuacji dla mojego życia było tak blisko. Nie zabijać, a transformować.
I znalazłam odpowiedź dla mojego życia. Świadomie powtórzyłam stwierdzenie ,,dla mojego życia", aby podkreślić, że jest to prawdziwe dla mnie. Dla innych być nie musi.
Nie będę jeść mięsa (nie chcę zabijać zwierząt), nie będę jeść gotowanych produktów (nie chcę zabijać roślin). Będę jeść surowo, z modlitwą na ustach w podziękowaniu za możliwość transformacji tej rośliny we mnie. I nawet jeśli nie będę jeść surowo i nawet jeśli będę jeść mięso chcę, aby to wszystko, co jem w przepiękny sposób się przemieniało we mnie z jak największą korzyścią dla wszystkich.
PS Tak dodatkowo skoro już jestem przy jedzeniu chciałabym powiedzieć, że bardzo mnie ostatnio męczy ten temat, gdyż przez okres mojej rocznej przygody z jedzeniem zaobserwowałam, że są ludzie, którzy zatrzymali się na tym etapie. Całymi latami mówią tylko i wyłącznie o tym. Ja tak nie chcę. Życie to nie jedzenie. Jedzenie to narzędzie dla naszego ciała. To wszystko. Poprzez jedzenie możemy zmienić nasze życie, ponieważ nasze ciało staje się silniejsze, zaczyna rozmawiać z nami głośniej, to świetny początek, aby zacząć słuchać siebie, odkryć siebie, pokochać siebie i zacząć realizować się w sposób doskonalszy, nie tylko fizyczny, ale intelektualny, psychiczny, duchowy itp. Właśnie jedzenie było czynnikiem, dzięki któremu doszłam do mojej ,,tureckiej rewolucji". Ale nie zmienia to faktu, że to narzędzie. Znam mnóstwo ludzi, którzy swoją spirytualną drogę odkryli inaczej - poprzez medytację, sztukę, muzykę, poprzez cierpienie jakiego doświadczyli w życiu, poprzez dobre kierownictwo, poprzez religię itp. i wciąż jedzą mięso. I nie mnie nikogo oceniać.
Jedzenie nie może być więc kategorią klasyfikacji na istoty wrażliwe i wrażliwsze. Czy w ogóle istnieje jakaś kategoria wg której mamy prawo oceniać?
Jedzenie nie może być więc kategorią klasyfikacji na istoty wrażliwe i wrażliwsze. Czy w ogóle istnieje jakaś kategoria wg której mamy prawo oceniać?