Bajecznie, po prostu bajecznie. Widok za oknem zapiera dech. Aż trudno uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Wszystko przykryte białym puchem.
Zdążyliśmy z zagatą, wczoraj nasz domek z drewnianego stał się słomiany i wyglądał naprawdę uroczo. Dzisiaj jednak przeszedł sam siebie i na słomianych kostkach pojawił się lukier. Słońce prześwituje przez białe drzewa i cieszy duszę. Trudno było nie obejść sadu, ogrodu, lasu. Nie można było tego nie zarejestrować. Zrobiłam mnóstwo zdjęć i myślę sobie, teraz nareszcie zaspokoję ciekawość wszystkich, którzy prosili mnie o zdjęcia. Niestety chyba nasza przestrzeń jest bardziej wstydliwa niż ja sama - kabel od aparatu zawieruszył się gdzieś, nie wiadomo gdzie. No cóż zdjęć nie będzie. Może to ciche nieuświadomione wołanie - chcecie zobaczyć, to przyjedźcie - zapraszamy!
Włączam moją piosenkę na pierwszy śnieg i odpływam. Cudownie jest! A oto i piosenka:
Piękna piosenka, Piotruś się cieszy, że rozumie :) hi hi hi - bo bez słów i tytuł po francusku. U nas od paru dni zaczyna ,mrozić naprawdę i paradoksalnie, jest cieplej, niż podczas zimnej pluchy. Piotruś przygotowuje drewno na następną zimę (na tę jesteśmy zaopatrzeni po uszy) i zbiera wszystko, co może zamarznąć. Ja kotłuję się z żywiołą, naszą i dziką, która bez przerwy jeść woła i wyciągnęłam robótki.
OdpowiedzUsuńOj nie kuś kochana, nie kuś ...wcale mi tam niedaleko ;) Mam nadzieję, że już na dobre się zaaklimatyzowałaś na tej naszej dzikiej Lubelszczyźnie. Ciepłej zimy mimo wszystko, przynajmniej w duszy :)
OdpowiedzUsuńElenko - zapraszamy!
Usuń