Dzisiaj przychodzę wierszem.
Mierzę umiar
miarą uderzeń serca,
przepływem krwi
i nastrojów
choć harmonię rozpoznaję,
trzepoczę sercem
i uciekam w bezmiar,
pełnymi ustami zagłuszam
krzyk duszy,
bólowi daję odejść,
falą następnego bólu.
I tak, po niezmierzoną wieczność
próbując mierzyć,
odliczać, dotrzeć, widzieć.
Zapominając, że wieczność jest tu,
w odległości jednego ciepłego oddechu,
pod spojrzeniem krótkowzrocznego oka.
Tu jestem, nie próbuj mnie
złapać, pożreć, brać,
posmakuj, rozkoszuj się, delektuj,
oblizuj wargi, wąchaj, dotykaj i pieść.
Mierzę umiar
miarą uderzeń serca,
przepływem krwi
i nastrojów
choć harmonię rozpoznaję,
trzepoczę sercem
i uciekam w bezmiar,
pełnymi ustami zagłuszam
krzyk duszy,
bólowi daję odejść,
falą następnego bólu.
I tak, po niezmierzoną wieczność
próbując mierzyć,
odliczać, dotrzeć, widzieć.
Zapominając, że wieczność jest tu,
w odległości jednego ciepłego oddechu,
pod spojrzeniem krótkowzrocznego oka.
Tu jestem, nie próbuj mnie
złapać, pożreć, brać,
posmakuj, rozkoszuj się, delektuj,
oblizuj wargi, wąchaj, dotykaj i pieść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz