piątek, 4 grudnia 2015

78.) Tołstoj

Nie ma na świecie pisarza bliższego mi światopoglądem niż Lew Tołstoj (no chyba, że Radek zostanie pisarzem). Czytając jego książki zastanawiam się jak to jest - żył w XIX/XX wieku, a myślał tak podobnie. Pochodził z arystokratycznej rodziny, studiował orientalistykę i prawo, ale studia po trzech latach porzucił. Młodość miał dosyć burzliwą - uprawiał hazard, zaciągnął się do wojska i dwa lata służył na Kaukazie. Już wtedy pisał i był uznawany za przedstawiciela nowego pokolenia literackiego. Ustabilizował się po 30, ożenił, żył w majątku, gdzie się urodził - w Jasnej Polanie. To tam powstały jego złote dzieła - Anna Karenina i Wojna i pokój.

Był zafascynowany chłopstwem. Nie tak jednak jak przeciętny arystokrata, który ceni wiejską kulturę, ale żyje w swoim świecie. Tołstoj realnie widział wartość ,,narodu"  i jego przywary. Widział pijaństwo, opieszałość i często nieporadność chłopa. Nic jednak tak bardzo nie rozpalało jego wyobraźni jak szczere, bezpośrednie i pracowite życie prostych mieszkańców wsi. Tu widział niezmąconą porządkiem społecznym, obowiązkiem, fałszem, obłudą i tym, co wypada a co nie, rzeczywistość i prawdziwe człowieczeństwo. W pewien sposób chciał należeć do tego świata - ubierał się jak chłop i jak chłop pracował. W pewnym sensie tu tkwi jego tragedia - nie był rozumiany ani przez warstwę społeczną, z której pochodził, ani przez chłopów.

Odrzucał wszelkiego typu instytucje: kościół i państwo, przez co jego pisma były blokowane przez państwowe instytucje, a on sam ekskomunikowany z Cerkwi. Pod koniec życia wyrzekł się nawet swojego majątku, pragnąc rozdzielić ziemię chłopom, poprzez co popadł w konflikt z rodziną. Sprzeciwiał się pośrednictwu. Szlacheckie życie wydawało mu się owiane woalem obłudy, gdzie społeczny obyczaj nie pozwala człowiekowi być sobą, co prowadzi zawsze do osobistej tragedii.
Przedkładał uczucie, patrzenie sercem, gorący żywioł dziecięcego natchnienia nad chłodny, przemyślany osąd, logikę prawa i władzę instytucji. I to właśnie w chłopstwie bardziej niż w swojej klasie społecznej dostrzegał tę iskierkę duszy, błysk w oku, bezpośredni kontakt z przyrodą i Bogiem.

Był twórcą idei, która zawładnęła wieloma sercami i stała się podwaliną ruchów pacyfistycznych XX w., która zainspirowała Gandhiego i Martina Luthera Kinga, a mianowicie - nieprzeciwstawianie się złu przemocą, nieużywanie siły. W jego wizji świata zmiana społeczna prowadząca w dobrym kierunku może się zrealizować tylko poprzez indywidualne dążenie jednostki, a nie zryw dowodzony przez kogokolwiek. Przecież każda próba narzucenia czegokolwiek drugiemu człowiekowi jest pośrednictwem, nie pozwala człowiekowi realizować się bezpośrednio.

Badał, znał i kochał Ewangelię jako bezpośrednie źródło, zbiór zasad, jedyny uznawany przez niego kodeks prawa, który nie mógł podlegać jakimkolwiek instytucjom, religiom, wyznaniom, a wpisywać się bezpośrednio w serce odczuwającego Ewangelię człowieka.

Był wegetarianinem. O jego wegetarianizmie wiem najmniej, nie wiem skąd konkretnie wzięła się u niego ta idea, ale mogę sobie wyobrazić, że wrażliwość i świadomość naturalnie doprowadzają do tego każdego człowieka. W jego światopogląd wpisana była również surowość życia, abstynencja, unikanie używek, alkoholu.

Bardzo dla mnie intrygujący pogląd miał jeżeli chodzi o dzieci. Sprzeciwiał się karmieniu dzieci przez mamki, propagując bezpośrednie karmienie piersią przez matkę (w jego czasach na dworach szlacheckich bywało to czymś nie do pomyślenia), w jego opinii w stosunku do dzieci najważniejsza jest szczerość, bo dzieci najlepiej wyczuwają wszelkiego rodzaju obłudę. Był zwolennikiem edukacji domowej. Propagował jednak edukację chłopów i zakładał dla nich szkoły, gdzie sam był nauczycielem.

Przed śmiercią, rozczarowany tym, że nie jest w stanie do końca realizować idei, które wyznawał, w dodatku odczuwając opór rodziny dotyczący jego ,,wywrotowych" na tamte czasy poglądów, miał plan opuścić dom. Nie wiadomo, co planował, w moim odczuciu chciał doznać pustelniczego życia. Nie udało mu się to, w drodze, na stacji kolejowej Astapowo zmarł.

Będąc w Stambule miałam możliwość uczestniczenia w spotkaniu z jego rodziną, która założyła w Jasnej Polanie muzeum pisarza, która z dumą organizuje różnego typu konferencje, wystawy, literackie spotkania. Było to bardzo inspirujące spotkanie z wieloma anegdotami i zdjęciami. I pluję sobie w brodę, że tego nie opisałam. Spotkanie to przykryte zostało mnóstwem niesamowicie jaskrawych doznań mojego rocznego pobytu w Turcji i nie pamiętam prawie nic z przedstawionych rodzinnych ciekawostek, o których mówiono oprócz zielonej pałeczki. Jest to rodzinna legenda opowiedziana Lwowi przez jego starszego brata Nikolaja. Nikolaj w zabawie z dziećmi, powiedział bratu, że na zielonej pałeczce (różdżce) wyrył sekret szczęścia  i zakopał ją na skraju wąwozu. Sekret pozna ten, kto bez potknięcia przejdzie po desce, usiądzie w kącie, nie myśląc o białym niedźwiedziu i w ciągu roku nie zobaczy zająca. Tołstoj z rozrzewnieniem wspominał jak siedział w kącie i bardzo się starał, tylko w żaden sposób nie mógł nie myśleć o białym niedźwiedziu.
W końcu swojego życia wielokrotnie napominał, że chciałby zostać pochowany tam, gdzie została zakopana zielona pałeczka.
Został pochowany, zgodnie ze swoją wolą w Jasnej Polanie, czyli w miejscu, gdzie się urodził i gdzie zakopana została legendarna pałeczka. Na jego mogile nie ma pomnika, ani krzyża. Grób jest po prostu częścią naturalnego krajobrazu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz