poniedziałek, 2 kwietnia 2012

19.) Głodówka cz.2

Powracam po 10 dniach postu, a ściślej głodówki na wodzie (czasami wodzie z cytryną i imbirem). Chciałabym się podzielić z Wami kilkoma moimi refleksjami. 

DUSZA
W poszczeniu kierowałam się ,,7 krokami owocnego postu", które już na tym blogu określiłam. Był to więc czas, kiedy ograniczałam czas spędzony przed komputerem na rzec rozmyślań, modlitwy, rekolekcji. Codziennie słuchałam kazań rekolekcyjnych, czytałam Biblię i prowadziłam namiot spotkania. W głowie krążyło mnóstwo myśli. Niektóre moje wewnętrzne rozterki zniknęły całkowicie, pojawiły się również nowe problemy, nowe przemyślenia, nowe pytania. Myślę, że sukcesywnie będą się one pojawiać na tym blogu.

PRZYGOTOWANIE
Do głodówki mogę powiedzieć przygotowywałam się już od kilku ładnych tygodni. Od pół roku jem mniej lub bardziej na surowo, więc mogę powiedzieć, że ten punkt zrealizowałam w stu procentach. Może dlatego głodówka, zwłaszcza na początku nie była dla mnie taka uciążliwa jak u ludzi, którzy opisują swoje pierwsze dni głodówki w internecie.

10 DNI
Przez pierwsze trzy dni, pomimo głodu byłam w euforii, że nareszcie podjęłam się tego, o czym marzyłam. Nie zaobserwowałam u siebie żadnych dolegliwości. Może również dlatego, że drugiego dnia zrobiłam sobie lewatywę. 
Czwartego dnia zaczęłam dostrzegać to, jak często ludzie rozmawiają o jedzeniu, jak dużo jedzą w miejscach publicznych. Wyostrzył mi się węch do tego stopnia, że aż odurzał mnie swoją intensywnością zapach ketchupu na kanapce współlokatorki. Generalnie czułam się dobrze.
Od piątego dnia więcej spałam. 5 i 6 dzień to były dni wielkiej czkawki. Nie było źle, ale głodówka poniekąd zaczęła mnie nużyć. Pomocą były mi ,,na maksa'' gorące kąpiele, które sprawiały mi wielką przyjemność.
7 dzień był kryzysowy. Zaczęło mi być zimno. Zimne dłonie, stopy. Biały nalot na języku, który był obserwowalny od pierwszych dni głodówki osiągnął apogeum. (Biały i gruby nalot jest oznaką przechłodzenia organizmu, spowodowanego spowolnieniem tempa przemiany materii). Czułam się również bardzo osłabiona. Zrobiłam sobie drugą lewatywę, co nie za bardzo mi pomogło.
Siódmy i ósmy dzień były dla mnie bardzo trudne i nie wiem, czy to ze względu na zmęczenie organizmu, czy kryzys psychiczno-duchowy. 
9-10 dzień dzień to czas euforii, że tyle wytrzymałam. To były również bardzo intensywne dni, wyjechałam na weekend, spędzałam czas z dziećmi mojej siostry.

Chyba od siódmego dnia ludzie zaczęli mi mówić, że wyglądam na zmęczoną, że bardzo ale to bardzo schudłam. O dziwo, poza moim chłopakiem, który kilka razy był świadkiem, albo ofiarą mojego zirytowania (bardzo przepraszam), moja współlokatorka (mieszkam w akademiku) była pod wrażeniem, że nie jestem zła na wszystkich i wszystko.
Najbardziej doskwierał mi brzydki zapach z ust (ze względu na oczyszczanie układu pokarmowego oraz trawienie białek i tłuszczy zalegających w komórkach), od samego początku do bitego 10 dnia. 
A i zmniejszyła mi się waga. Z 72 kilogramów spadłam do 65. Utrata wagi nie była moim celem, niemniej jednak łapałam się dosyć często na takim kobiecym zadowoleniu, że mam tak płaski brzuch jakiego nigdy nie miałam (choć równocześnie plułam sobie w brodę,  że o tym myślałam, przecież nie o to w tym wszystkim chodzi). Chciałabym również uspokoić wszystkich mną zaniepokojonych. Moja waga wciąż jest w normie. (BMI 18,8) Zauważalna była u mnie również zmiana jeżeli chodzi o zachowanie. Trochę jakby złagodniałam, uspokoiłam się, mówiłam mniej.

10 DNI WYCHODZENIA
Obecnie jestem w trakcie wychodzenia z głodówki.Tak dobrałam czas mojego postu, aby święta wielkanocne były dla mnie czasem świętowania. Stąd nie głoduję w Wielkim Tygodniu. Wielki Tydzień będzie dla mnie chyba najtrudniejszym czasem - powrotu do siebie.  
Dzisiaj  jest mój drugi dzień po głodówce. Wczoraj piłam rozcieńczone soki, trochę bulionu z warzyw (bez grama soli, podczas wychodzenia z głodówki przez minimum dwa tygodnie powinno się unikać soli) oraz trochę musu z truskawek, banana i fig (może nie powinnam była sobie na to pozwolić, ale nie mogłam się powstrzymać, skoro już robiłam deser rodzinie) Moim pierwszym sokiem był grejpfrutowy z domieszką pszenicznego - pierwszy ,,posiłek" był dla mnie pięknym, wręcz magicznym wydarzeniem. 

Ku mojemu kompletnemu zaskoczeniu wczoraj kompletnie straciłam głos. Nigdy w życiu nie mówiłam z taką chrypą, uniemożliwiającą mi wypowiadanie się. I choć pół roku temu jak przeżywałam pierwszą detoksykację i oczyszczały mi się zatoki (byłam przewlekłym zatokowcem, od tamtej pory nigdy mnie zatoki nie bolały) zastanawiałam się, czy będę miała podobną sytuację, jeżeli chodzi o gardło, gdyż często chorowałam na anginę, którą niestety leczyłam antybiotykami. Nie myślałam jednak, że to przyjdzie dopiero teraz i to w tak dziwny sposób. (przynajmniej tak to odczytuję) Czuję się dobrze, nie mam gorączki, nie jest mi zimno, nawet nie boli mnie gardło, ale mówić nie jestem w stanie i tak jakby z płuc czy oskrzeli (bo zdecydowanie nie z zatok) mam brązowo-żółto-zieloną flegmę.  

Chcąc nie chcąc mogę teraz zrealizować plan tygodniowej ciszy. Od dłuższego czasu chodziło mi po głowie, aby pościć milczeniem, z natury jestem straszną gadułą. Samo moje ciało wysunęło taki postulat więc milknę. Odezwę się w święta Wielkiej Nocy. Pozdrawiam.
 



5 komentarzy:

  1. fajnie że opisujesz swoje doświadczenia z okresu postu, 10 dni to jak dla mnie długo i podziwiam że tyle wytrzymałaś! mnie to bardzo ciekawi, ale nie czuję się jeszcze gotowa, bardzo dużo schudłaś poza tym! ja przy moich ledwie 50 kg bałabym się ze nic ze mnie nie zostanie :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pod wrażeniem.Ja maksymalnie wytrzymam 3 dni i to z biedą;(
    Moze kiedys mi sie uda.....i może moje zatoki sie uspokoja i nawracające przeziebienia....Ola

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję! To naprawdę super. Przypominasz mi, że też by mi się przydała kolejna głodówka. Kiedyś miałam zwyczaj pościć raz w tygodniu trzeba to znów wprowadzić. Czekam na kolejne opisy twoich doświadczeń. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem bardzo szczesliwa ze tu trafilam wspanialy blog dziekuje tyle wiedzy ja dzisiaj zaczynam post daniela ...pozdrawiam ewajka

    OdpowiedzUsuń
  5. A tan biały nalot na języku w końcu Pani przeszedł? Robiłem Post Daniela metodą Ewy Dąbrowskiej, tylko warzywa, soki warzywne i woda przez 10 dni i 7 dnia zobaczyłem u siebie biały, gruby nalot na języku. Wszyscy mówią "idź do lekarza po antybiotyk, to drożdżyca" ale według osób stosujących post ten gruby biały osad znika koło 40 dnia. Co może Pani poradzić? Może są jakieś źródła na ten temat? Zastanawiam się czy nie przerwać diety i iść do dermatologa.

    OdpowiedzUsuń