
I tak wczoraj przyszło mi wprowadzić mój pomysł w czyn. Jeden ziemniak, trzy ząbki czosnku i trochę soku z cytryny. Ugotowany w łupince ziemniaczek z dodatkiem soli i pieprzu w sosie czosnkowo-cytrynowym. Całość zwieńczyłam oliwkami i ogórkami kiszonymi mojej babci. Pycha, bardzo żałuję, że spiesząc się na zajęcia nie zrobiłam zdjęcia.
I tak to miłe dla mnie wydarzenie poprzedzone obejrzanym niedawno filmem - ,,Zjedz zanim zgnije" (film) natchnęło mnie do napisania tego posta. Żeby tego było mało ostatnio zaznajomiłam się z ruchem friganizmu (freeganism) w moim mieście. To chyba są jakieś znaki:)
FRIGANIZM - jest przede wszystkim skrajną postawą antykonsumpcyjną wołającą o opamiętanie się. Jasno wyraża sprzeciw wobec korporacji dążących jedynie do wzbogacenia się, bo dziś zanika już sprzedaż dobra w czystej postaci. Firmy zatrudniają specjalistów od marketingu,
którzy poprzez reklamę mają oddziaływać na bazowe ludzkie emocje, w
jawny i oczywisty sposób manipulując konsumentem w celu mnożenia zysków. Friganie dążą do zaspokojenia potrzeb poprzez recykling, reperowanie na pierwszy rzut oka nieprzydatnych już produktów czy wzajemną wymianę. (źródło)
Czym jest dla mnie? Po prostu ekologią.
Pozdrawiam!
Zgrabnie połaczyłas pyszny obiadek z filmem.
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podoba.
Szkoda, że tak marnuje się jedzenie w jednych rejonach, a w innych ludzie umierają z głodu.
dziękuję.
UsuńA najgorsze jest to, że ludzie umierają z głodu, gdyż nie opłaca się ,,nie wyrzucać" jedzenia. Zgroza