Mam dzisiaj bardzo nostalgiczny nastrój. Już jutro wyjeżdżamy. Pakujemy samochód i jak to określam nieco tajemniczo - ruszamy do lasu. Przekraczam swoją strefę komfortu, ruszam z rodzinnego domu (zanosi się, że już tak ostatecznie) i spieszę budować swoje gniazdko. A przed oczami mgła, mnóstwo znaków zapytania. Gdzie wylądujemy, jak długo będziemy szukać, czy znajdziemy? Pali się most, a ja już wybrałam tę nieznaną mi stronę. Ostatnio dużo jem, jakbym chciała zapełnić pustkę, jakbym chciała opóźnić to nieznane. I choć gdzieś w oddali słyszę ostrzeżenia, rodzice bardzo się martwią, a mnie samą nachodzą myśli, że kompletnie zwariowaliśmy, czy mogę sobie wyobrazić, że idę w innym kierunku?
Czuję się jak bohater kreskówki, który wyrusza w drogę, która umożliwi mu w końcu dotarcie do siebie. Wyruszamy gdzieś, nie wiemy gdzie po coś, nie wiemy po co. Ale czy naprawdę musimy wiedzieć? Niech wszystko odsłania się na bieżąco.
Podziwiam Was kochana. Powodzenia :) !
OdpowiedzUsuń